Krzyż na grobie Joanny z Zeydlitzów Ciszewskiej (zdjęcie obok), zmarłej w 1849 roku w Wielkanocy. Zastąpił on krzyż zabrany do parafii ewangelickiej w Żychlinie koło Konina w latach 80-tych. XX wieku. Tylko tyle pozostało w Wielkanocy po cmentarzu i zborze...
Na skutek prześladowań doznawanych przez kalwinistów w Krakowie, po zburzeniu zboru przy ul. św. Jana (1591) i następnie spaleniu zboru w Aleksandrowie (1613), Stanisław Wielowieyski - właściciel Wielkanocy, w 1613 roku rozpoczął budowę zboru dla krakowskich współwyznawców. Obok zboru powstał cmentarz grzebalny, domy dla ministra (pastora) i jego służby, szkoła z mieszkaniem dla nauczyciela, a w późniejszym czasie także drukarnia. Zbór służył ewangelikom przez ponad 230 lat, będąc świadkiem wielu wydarzeń historycznych.
W 1848 roku ze względu na małą ilość wiernych parafia ewangelicka w Wielkanocy została rozwiązana.
Pod koniec XIX wieku nagrobki z cmentarza ewangelickiego zostały przeniesione do zboru w Sielcu koło Staszowa, pozostał jedynie krzyż z inskrypcją poświęconą Joannie Ciszewskiej (w centralnej części cmentarza). Zabytkowe nagrobki w Sielcu z upływem czasu zostały zapomniane.
W latach 60-tych. XX wieku cmentarz przykościelny został zdewastowany. Zbór zamieniono na kaplicę katolickiego kościoła parafialnego w Koniemłotach.
Na stronie Cybermuzeum Ziemi Staszowskiej znajduje się następująca informacja: "Budynek otoczony jest kamiennym murem, pośród którego znajduje się cmentarz przykościelny. Obecnie popadł on w niemal całkowitą ruinę i wypada wyrazić żal, że obecny gospodarz obiektu, nie dba o pamięć poprzedników. Godne podkreślenia, że część nagrobków z sieleckiego cmentarza została przeniesiona do lapidarium w Żychlinie." Z około 80 nagrobków udało się uratować zaledwie około 10.
W Wielkanocy, na miejscu gdzie był cmentarz, wybudowano przed laty drewniany dom. Janusz Roszko, autor reportażu o Wielkanocy zacytował wypowiedź osoby mieszkającej w tym domu: "Nieraz coś huknie, stuknie w nocy, jakby się ziemia walila".
Resztki zboru rozebrano, a powstały gruz wsypano do wielkiego grobowca, "gdzie stało 17 szklanych trumien kalwinów Wielowieyskich i jeszcze miejsca pozostało sporo".
Na tym cmentarzu pochowano także członków rodziny Bonenberg, których potomkowie żyją w Wielkanocy po dziś dzień. "Gdzie tylko [...] łopatę wbijesz w grunt - kamień nagrobny albo sklepienie starego grobowca z czasów kalwińskich."
W opracowaniu "Dawne zbory ewangelików krakowskich" znajduje się opis wielkanockiego zboru:
"Budynek miał 174 m2, wzniesiony był z wapienia skalistego i piaskowca z miejscowego kamieniołomu (nadal istnieje w Wielkanocy). Miał grube i mocne mury, dach był drewniany, kryty gontem. Posiadał murowaną wieżę, na której umieszczono trzy dzwony. Obok kościoła był cmentarz, dalej dom dla pastora, dla służby oraz szkoła. W okresie potopu zbór wraz z zabudowaniami został częściowo zniszczony, później dzieła dokonali okoliczni mieszkańcy. Odrestaurowany służył krakowskiemu zborowi do końca XVIII wieku, kiedy to powstała parafia ewangelicka w Podgórzu (dzisiaj dzielnica Krakowa)".
Zachował się opis plebanii pastora według stanu z 1848 roku. Był to budynek z drewna sosnowego o wymiarach 44x17x5 łokci. Grubość elementów ścian wynosiła 4" , dach jak też i daszek nad gankiem (wsparty na słupach) pokryte były gontem. Kominy były murowane z cegły na wapnie, wewnątrz znajdował sie kominek kapiasty. Pomieszczenia w środku były otynkowane. Jako właściciela wskazano Dozór Kościoła Ewangelickiego.
Pobierający nauki w pobliskiej Szreniawie Jan Łukasz Borkowski zapisał w swych pamiętnikach: "Bywaliśmy u Ciszewskiego w Wielkanocy. Syn jego był naszym kolegą. W Wielkanocy w owym czasie znajdował się jeszcze stary kościółek drewniany ariański. Pamiętam, były tam książki drukowane w Wielkanocy, co się z nimi stało – pewno poszły pod placki, bo nie wszędzie umiano szanować stare pamiątki."
Latem 2016 roku jadąc na wakacje nad Bałtyk zboczyłem kilkadziesiąt kilometrów aby zobaczyć i sfotografować pochodzące z cmentarza ewangelickiego w Wielkanocy płyty epitafijne ewangelików krakowskich. Droga wiodła do Żychlina, małej miejscowości położonej w okolicach Konina. Na niewielkim cmentarzu przykościelnym utworzono lapidarium i zgromadzono kilkadziesiąt nagrobków ze zlikwidowanych cmentarzy ewangelickich. Na miejscu odszukałem też żelazny nagrobek (krzyż) Joanny Ciszewskiej z napisami umieszczonymi w podstawie. To właśnie ten nagrobek zastapiła replika wykonana przez mistrza ślusarskiego Andrzeja Miłka z Gołczy.
Po rozwiązaniu parafii w Wielkanocy ziemie należące do zboru wydzierżawiono Ciszewskim, a domy przyzborowe zajęła służba dworska. Dzwony ze zboru zostały sprzedane - największy z nich zakupiła parafia w Gołczy.* Chrzcielnicę z czarnego marmuru nabyła rzymskokatolicka parafia w Bydlinie koło Wolbromia.
Jak pisze ks. S. Dobrzanowski opierając się na aktach kolegium kościelnego w Sielcu, do Sielca przeniesiono płyty epitafijne wyjęte ze ścian wielkanockiego zboru, a sam zbór przeznaczono na rozbiórkę.
Poniżej prezentowane są zdjęcia nagrobków/płyt epitafijnych z Wielkanocy znajdujące się obecnie w Krakowie, Sielcu i Żychlinie.
* Czy to był zakup - opinie o tym są różne.
Płyta nagrobna z inskrypcją poświęconą Wilhelmowi de Thorntoun Rossowi. Wilhelm Ross był sekretarzem królewskim, administratorem ceł małopolskich i pocztmagistrem poczty królewskiej.
Pierwotna lokalizacja - w Wielkanocy. Płyta wmurowana w ścianę dawnego zboru, a obecnie kaplicy w Sielcu koło Staszowa.
Poniżej treść napisu w oryginale (fragm. na zdjęciu) i w wersji odtworzonej przez Administratora strony.
NAGROBEK
SZLACHETNIE URODZONEGO JEGO MOŚCI PANA
WILHELMA DE THORTOUN ROSSA
S.R.J. EQUITIS ADMINISTRATORA CEŁ MAŁOPOLSKICH
SEKRETARZA J.K.MCI I POCZTMAGISTRA KRAKOWSKIEGO ETC ETC
POSTOJ KTÓŻKOLWIEK CHYŻYM SPIESZYSZ KROKIEM
TU ZA ŚMIERTELNYM WILHELM ROSS WYROKIEM
ZŁOŻONY TU JEST POCZTMAGISTRA CIAŁO
STÓJ, CHCESZLI BYĆ ... GAZETY DOSTAŁO
MIAŁ RESPEKT POMIĘDZY PANAMI WIELKIMI
SŁAWĘ U SWOICH PRZYJAŹŃ Z POSTRONNYMI
PEŁEN KRÓLEWSKICH ŁASK I FAWORU
KAWALEREM BYŁ CESARSKIEGO DWORU
OPIEKUN SIEROT UBOGICH, ŁASKAWY
OJCIEC (RZADKA TO NOWINA) ŻWAWY
OBROŃCA W POLSKIM KRAJU BOŻEJ CHWAŁY
ZGOŁA WE WSZYTKICH CNOTACH DOSKONAŁY
SKOŃCZYŁ CZTERDZIESTY ROK ŻYCIA I DRUGI
LECZ GDYBY PRZYSZŁO PRZED ŚWIATEM ZASŁUGI
JEGO RACHOWAĆ PRZEZ TE LICZNE LATA
ŚMIERĆ WIDZĄC JEGO DOSTOJNOŚĆ U ŚWIATA
NIE CHCE Z NIM WSTĘPNYM IŚĆ BOJEM CÓŻ CZYNI
OKRUTNA ŻYCIA LUDZKIEGO ZŁO CZYNI
NIE ŚMIE NAM NATRZEĆ W WŁASNYM JEGO DOMU
W PODRÓŻY ZA NIM DYBIE PO KRYJOMU
GDY NIE MIAŁ O NIEJ NI POCZTY NI GOŃCA
ZAMIARY SWOJE PRZYWIODŁA DO KOŃCA
IDŹ CZYTELNIKU WZIĄWSZY TĘ NOWINĘ
A NA ŚMIERĆ W KAŻDĄ BĄDŹ GOTÓW GODZINĘ
BO GDZIE ZASKOCZY CZY LI W DRODZE CZY TU
NIE MASZ PAROLU U NIEJ NI KREDYTU